Bardzo słaba sytuacja giełdowa, kiepskie perspektywy na jesień, to nasza gospodarcza rzeczywistość na starcie września. Co nas czeka w kolejnych tygodniach i miesiącach? Jakie inwestycje warto rozważyć, a jakie z dużym prawdopodobieństwem nie dadzą szans na zyski? Zapraszamy do lektury komentarza, który przygotował ekspert Phinance Marcin Lau.
AKCJE
Polski rynek akcji przypomina polską piłkę nożną, z tą różnicą, że w piłce nożnej mamy przynajmniej Lewandowskiego. Polska giełda dogorywa - niczym ryby w Odrze. Spadamy, gdy na świecie rośnie, przyśpieszamy tempo spadków, gdy na świecie spada… Cóż mogłoby się wydarzyć, aby polskie spółki zyskały w oczach rozdających karty inwestorów zagranicznych? Zmienimy położenie geograficzne? Nie. Zmienimy rządzących…? To pytanie pozostanie do aż do przyszłej jesieni otwarte.
Póki co mamy szalejący wzrost surowców energetycznych, którego skalę doskonale obrazuje komunikat spółki Anwil z 23 sierpnia. "W związku z bezprecedensowym i rekordowym wzrostem cen gazu ziemnego w Europie, Anwil podjął decyzję o tymczasowym wstrzymaniu produkcji nawozów azotowych. Spółka na bieżąco monitoruje sytuację na rynku surowców. Jak tylko warunki makroekonomiczne na rynku gazu ulegną stabilizacji, produkcja zostanie wznowiona". Ograniczenia w produkcji Anwilu, ale także Grupy Azoty mają wpływ nie tylko na branżę nawozów (żywność) – to także brak dwutlenku węgla do produkcji (o zgrozo!) piwa…Co prawda, pewnie pod wpływem politycznej decyzji po niespełna tygodniu spółki wróciły do produkcji, ale koszty tych decyzji będą ogromne.
Dołóżmy jeszcze oczekiwanie na światową bessę, związaną z walką z inflacją, a co za tym idzie z cyklem podnoszenia stóp procentowych, konflikt zbrojny na wschodniej granicy i rząd, który w głębokim poważaniu ma rynek kapitałowy mierzony indeksami giełdowymi. Polski rynek akcji pozostaje więc miejscem gdzie, póki co zaglądają tylko zobowiązani zawodowo, pasjonaci albo lokujący swoje nadwyżki finansowe w naprawdę długoterminowej perspektywie.
Podczas gdy polskiej giełdzie grozi poziom indeksu WIG20 niewidziany od 2008 (pomijając w sumie krótkie pandemiczne załamanie, po którym szybko indeks się odbudował) na świecie wcale nie jest tak źle. S&P 500 z historycznego maksimum w listopadzie 2021 r. na poziomie powyżej 4700 punktów, spadł do poziomu 3666 punktów w czerwcu 2022 r. (-22 proc.), by odbić się do poziomu 4200 punktów na zamknięcie w czwartek 25 sierpnia. To dalej 11 proc. poniżej rekordu, ale już o 14 proc. wyżej niż w czerwcu.
Wypatrując jakichkolwiek symptomów przesilenia męczącej bessy, można liczyć na to, że wyniki finansowe polskich spółek w którymś momencie będą zaporowe dla obsuwania się kursów akcji. No i znów ci którzy kupią akcje wbrew większości będą wygrani. Ponoć jak jest tak źle, że trudno wyobrazić sobie, że będzie lepiej to jest to schyłek bessy. I chyba tylko tego można się trzymać.
OBLIGACJE
Poprzedni komentarz kończył się nadzieją, że na rynku obligacji skarbowych dojdzie do korekty mocnych i szybkich wzrostów cen i ci, którzy nie zdążyli kupić funduszy obligacyjnych opartych o stało-kuponowe obligacje będą mieli jeszcze taką szansę. No i proszę. Rentowności obligacji dziesięcioletnich skarbowych wróciły do ponad 6%. Powodem ponownych wzrostów rentowności była interpretacja przez inwestorów danych z USA, które choć mieszane, wskazują jednak, że gospodarka tam słabnie mniej niż się obawiano i jej perspektywy są lepsze niż w Europie. To może podtrzymywać w FOMC pogląd, że należy pozostać skupionym na walce z inflacją. Jastrzębi ton J.Powella w Jackson Hole wywołał wzrost wyceny podwyżek stóp i spadek cen obligacji. Póki co przełożyło się to także na polski rynek, dając szansę na zajmowanie pozycji na obligacjach skarbowych ze wspomnianymi rentownościami przekraczającymi 6%.
Prezes NBP Adam Glapiński powiedział, że jesteśmy blisko punktu zwrotnego w polityce pieniężnej. Jego zdaniem RPP może podnieść stopy procentowe jeszcze raz albo dwa razy o 25pb. Nie można też wykluczyć braku podwyżki stóp, jednak bez wyraźnej deklaracji końca cyklu. Ten ostatni wariant byłby możliwy, „gdyby inflacja w wakacje zatrzymała się i następnie zaczęła spadać”. Wypowiedzi prezesa licują ze scenariuszem bazowym (spadek rentowności obligacji związany z końcem cyklu podwyżek stóp). Ostatnie dane mocno zmniejszyły szanse na kontynuowanie zdecydowanych podwyżek stóp i jeśli wstępna inflacja w sierpniu lekko spadnie, to RPP może we wrześniu pozostawić stopy procentowe bez zmian. Prezes NBP podtrzymuje deklarację rozpoczęcia obniżek stóp procentowych „w ostatnim kwartale przyszłego roku” - a rynek, który wyprzedza zmianę na rynku stopy i tym razem powinien to zrobić. A zatem ostatnie miesiące tego roku lub pierwsze następnego powinny być dogodnymi do kupowania funduszy opartych na polskie obligacje skarbowe.
SUROWCE
Dolar zgodnie z założeniami podąża aprecjacyjną ścieżką, a to niestety nie jest korzystne dla ceny złota. Niestety, absolutnie nie wypalił pomysł złota jako aktywa na czasy wyjątkowej niepewności i podwyższonego ryzyka. Od początku pandemii, przy wybuchu wojny w Ukrainie oraz zagrożenia światową recesją, złoto podrożało nieco ponad 10%. W ciągu miesiąca złoto podrożało o 5%, ale przez pół roku potaniało o 4% i kosztuje na kontraktach terminowych trochę powyżej 1700 USD za uncję. Warto zwrócić uwagę, że z perspektywy polskich inwestorów, gdy złoty jest bardzo słaby a dolar bardzo drogi, cena złota znajduje się relatywnie wysoko. Jeśli ostre zacieśnianie polityki monetarnej przez banki centralne (lub zapowiedź kontynuowania zacieśniania) na niemal całym świecie powoduje spadek ceny, to dopiero odwrót od obecnej polityki monetarnej jest szansą na powrót wzrostów. A obecnie mamy wysyp jastrzębich komentarzy banków centralnych. Mimo tonu tych komentarzy, a nawet czynów w postaci podwyższania stóp procentowych - ropa naftowa nie tanieje, pozostając na niezmienionym poziomie cenowym od dwóch miesięcy. Teoretycznie wyższe stopy to mniejszy popyt na ten surowiec i presja na spadek ceny. Wydaje się, że wysoka cenę ropa utrzymuje się na skutek problemów związanych z podażą surowca. Stratedzy Goldman Sachs zauważają w rynkowej nocie, że ropa naftowa nadal może dążyć do wzrostów cen, zwłaszcza w obliczu niedoborów innych surowców energetycznych, w tym gazu ziemnego. Ewentualną zwiększoną podaż mógłby wygenerować Iran. Władze tego kraju przekazały jednak, że rozmowy w sprawie propozycji ożywienia umowy nuklearnej przeciągną się do przyszłego miesiąca, oddalając tym samym spekulacje o możliwym zwiększeniu dostaw. Na początku września będą zapadać decyzje odnośnie limitów wydobycia podejmowane przez OPEC +. Warto mieć na uwadze, że ewentualne obniżenie limitów wydobycia ropy naftowej przez państwa OPEC+ miałoby znaczenie czysto symboliczne. Obecnie faktyczne wydobycia ropy przez państwa rozszerzonego kartelu jest i tak aż o 2,8 mln baryłek dziennie niższe niż limity, co wynika z wewnętrznych problemów politycznych i infrastrukturalnych w wielu krajach. Tak jak w Libii, gdzie w wyniku walk pod koniec ub. tygodnia w Trypolisie między konkurencyjnymi ośrodkami władzy, zginęło kilkanaście osób, a ponad 80 zostało rannych. Obecny rząd w Trypolisie powstał na początku 2020 roku w wyniku procesu nadzorowanego przez ONZ, jego główną misją miało być zorganizowanie wyborów w grudniu zeszłego roku, ale odroczono je na czas nieokreślony. Reasumując, mimo zagrożenia recesją (mały popyt na ropę i spadek ceny), wciąż dużo przemawia za wzrostem ceny ropy.
WALUTY
Zapowiadany poziom najważniejszej pary walut – poniżej 1 zmaterializował się. Przełamaniu parytetu wydatnie pomogło wystąpienie szefa FED w Jackson Hole. Słowa Jerome’a Powella wywarły znacznie większy efekt niż zapowiedzi ECB dotyczące podwyżek. Przesłanie płynące z niespełna dziesięciominutowego wystąpienia jest jasne i w jakże innym tonie niż wystąpienia prezesa Glapińskiego… FED pozostaje wierny strategii przedkładania walki z inflacją nad zaniepokojenie pogarszającą się koniunkturą w wielu sferach amerykańskiej gospodarki. Zagwarantowanie stabilności cen pozostaje nadrzędnym priorytetem. Podwyżki stóp będą kontynuowane. Strategia nie ulegnie zmianie pod wpływem kilku gorszych odczytów. Nawet nie zająknięto się o możliwości obniżki stóp w 2023 roku. To oczywiście wydatnie aprecjonuje dolara. W rezultacie wspólna waluta zagrożona jest dalszą słabością, a główna para walutowa spadkiem do 0,97. Euro tylko na moment pomogły plotki sugerujące, że w Radzie Prezesów EBC rośnie w siłę frakcja zwolenników podwyżki stóp na posiedzeniu 8 września o więcej niż 50 punktów bazowych. Ewentualna stabilizacja kursu EUR/USD w pobliżu parytetu wraz z mocną, sięgającą już ponad 20 proc. korektą cen energii elektrycznej w Niemczech i Francji po ogłoszeniu przez U. von der Leyen planu nadzwyczajnej interwencji ze strony UE na europejskim rynku energii w krótkim terminie może sprzyjać notowaniom walut regionu CEE-3. Jeśli tylko jednak wrócą obawy o to, czy, kiedy i ile gazu popłynie ze wschodu – znów EURO będzie słabło. Nie ma solidnych podstaw, by oczekiwać poprawy nastrojów inwestycyjnych, na których skorzystałby nasza waluta. Złoty nawet jeśli nie zaatakuje 5 to może powoli do tej magicznej granicy się zbliżać, do franka szwajcarskiego już się zbliżył, o czym zapewne doskonale wiedzą kredytobiorcy kredytów we franku szwajcarskim.
Powyższy komentarz nie jest rekomendacją w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z 19 października 2005 roku. Został on sporządzony w celach informacyjnych i nie powinien stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor ich opracowania, ani Phinance S.A., nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszym komentarzu.
Potrzebujesz więcej informacji? Zapraszamy do kontaktu!