Bardzo wysokie koszty ogrzewania, prądu, stale rosnące ceny jedzenia, skłaniają nas do poszukiwania alternatywnych form oszczędzania. Okazuje się, że życie w Polsce może być nawet o 50 % droższe, niż w innym miejscu. Jednocześnie pandemia zmieniła warunki pracy wielu osób i dziś opcja zdalnego wykonywania zadań, właściwie z dowolnego miejsca na świecie, nie jest wyłącznie przywilejem rentierów czy freelancerów. W tym modelu pracują choćby programiści, specjaliści od social mediów czy reklamy.
Czy wyjazd za granicę, do miejsca, gdzie pogoda jest lepsza, koszty życia niższe, ma sens? Z pewnością tak, chociaż nie dla wszystkich. Najczęściej wymienianą w tym kontekście lokalizacją jest Tajlandia. Nie brakuje jednak również fanów wyjazdów na Bali, do Indii czy na Filipiny. Dobrze wypadają także kraje Ameryki Południowej, np. Argentyna czy Kostaryka. Z mniej egzotycznych kierunków, w grę wchodzi choćby Gruzja, gdzie koszty życia są dużo niższe niż w Polsce, a pogoda, nawet zimą, bardziej przyjazna niż w Warszawie czy Wrocławiu.
Geoarbitraż - o co chodzi?
Geoarbitraż to najprościej rzecz ujmując zarabianie w kraju o wyższym standardzie, a mieszkanie w kraju o niższym. Nawet jeśli odbywa się to sezonowo, ma sens, bo możemy sporo oszczędzić, a jednocześnie żyć i pracować w często bajecznym miejscu, zdobywać nowe doświadczenia i znajomości.
Wiele osób wybiera tą opcję, aby po prostu uciec przed polską zimą, a w związku z bardzo znacznym wzrostem kosztów życia, ma to coraz większy sens.
Dla kogo jest geoarbitraż? Fani mówią, że praktycznie dla każdej osoby, która ma pracę zdalną, prowadzi własny biznes, którym można się zajmować on line lub po prostu posiada środki, które pozwalają jej na życie poza granicą Polski bez szkody dla swojego portfela (mowa tu np. o emerytach czy osobach posiadających inne źródła dochodów).
W praktyce, geoarbitraż najlepiej i najprościej zorganizować, jeśli nie posiadamy zbyt wielu zobowiązań i spraw, które trzymają nas w Polsce. Dzieci w wieku szkolnym, zwierzęta, którymi należy się zająć, czy rodzice wymagający opieki w podeszłym wieku, mogą nam uniemożliwiać wyjazd na kilka miesięcy.
Ile kosztuje życie w Tajlandii?
Możliwe oszczędności na życiu za granicą przez okres połowy roku, policzymy na przykładzie Tajlandii.
Zacznijmy od kosztów. Bilety do tego kraju, w zależności od wybranej przez nas opcji i determinacji w poszukiwaniach, będą kosztowały od około 2300 do 3500 zł w opcji w tą i z powrotem. Oczywiście można lecieć dużo drożej, niemniej zakładamy, że szukający oszczędności niekoniecznie podróżują klasą biznes!
Ile kosztuje życie w Tajlandii w 2022 r.? Najsensowniejszą opcją jest podróżowanie w parze lub z małym dzieckiem. W takim wariancie koszty życia w tym kraju nie powinny miesięcznie przekroczyć kwoty 5000-6000 zł za wszystkich członków rodziny.
Jak podkreślają podróżnicy i osoby, które taka opcja skusiła, jest to wersja zakładająca średni standard życia i rezygnację z pewnych niepotrzebnych kosztów. Można oczywiście żyć dużo taniej jak i dużo drożej. Duży udział w całkowitym koszcie będzie miało samo mieszkanie, które można wynająć za 2-3 tys. złotych, ale i za 10 tys.
Koszty jedzenia, zakupów spożywczych, są dużo niższe niż w Polsce, a dla fanów egzotycznych smaków, owoców, jest to z pewnością kulinarny raj.
W budżecie należy także zaplanować koszty związane np. z Internetem mobilnym, korzystaniem z telefonu - jednak są to koszty, które nie powinny przekroczyć 100 zł miesięcznie. Warto także pamiętać o ubezpieczeniu turystycznym, które pokrywa koszty leczenia za granicą. Bez niego, ewentualny wypadek czy choroba, mogą być naprawdę rujnujące dla budżetu.
Ile można oszczędzić, żyjąc w Tajlandii?
Załóżmy, że jesteśmy parą, która posiada niewielkie własne mieszkanie w Warszawie – koszty utrzymania mieszkania z czynszem i opłatami wynoszą w tym sezonie minimum 1300 zł. Takie mieszkanie można na czas naszej nieobecności wynająć. Nawet jeśli nie jest to lokal w bardzo wysokim standardzie, przy aktualnych cenach najmu, uzyskanie kwoty około 2500 zł + rachunki za wynajem, nie powinno stanowić wyzwania.
Daje to nam zamiast kosztu, pewien zastrzyk gotówki do budżetu.
Nasza para, żyjąc w Warszawie, wydaje na jedzenie, rozrywki, karnet sportowy, media i kulturę dodatkowe 6000 zł. Dodatkowo, przynajmniej raz na kwartał stara się wyjeżdżać na minimum tydzień, wydając na ten cel około 3500 zł na osobę. Opcja to zupełnie odpadnie w przypadku życia za granicą, ponieważ sam pobyt i mieszkanie w miejscu, które jest wybierane na wakacyjną destynację niejako zawiera tę potrzebę.
Dodatkowo, żyjąc w Polsce, para korzysta z transportu zbiorowego i własnego auta, które nawet przy ekonomicznym użytkowaniu generuje koszty na poziomie minimum 600 zł miesięcznie ( paliwo 300 zł, ubezpieczenie, naprawy ryczałtowo, kolejne 300 zł )
Po wliczeniu kosztów biletów lotniczych oraz biorąc pod uwagę relatywnie niższe koszty życia za granicą niż w Polsce, możemy bez wielkich wyrzeczeń uzyskać w zależności od naszej determinacji i potrzeb, zmniejszenie kosztów utrzymania i wydatków o około 2000 zł miesięcznie. Przy półrocznym pobycie daje nam to kwotę ponad 12 tys. złotych.
Te oszczędności mogą być dużo wyższe, jeśli np. wynajmujemy mieszkanie w Polsce, sporo kosztują nad dojazdy do pracy czy dużo wydajemy na rozrywki i jedzenie na mieście.
Geoarbitraż - podsumowanie - czy warto?
Z pewnością jest to opcja dla osób mobilnych, otwartych i skłonnych do przygody. Standard życia, który możemy uzyskać w tym samym budżecie co żyjąc w Europie, będzie dużo wyższy, a i o oszczędności wcale nie jest tak trudno.
Tajlandia jest dobrym kierunkiem, ponieważ ma dobrą sieć połączeń z Europą, dobrą opiekę medyczną, oraz jest stosunkowo bezpieczna. Pewnym problemem może być różnica czasu, która wynosi 5 godzin. Jest to jednak przeszkoda, z którą można sobie poradzić.
Wyjazd na zimę jest też po prostu przygodą, daje możliwość podszlifowania języka czy zdobycia nowych kompetencji zawodowych, nie mówiąc już o poznawaniu nowych ludzi.
O innych opcjach optymalizacji domowego budżetu przeczytasz już wkrótce!